Mikołaj uśmiechnięty w worku wiezie Nam prezenty…
Mikołajki – 6 grudnia to wyjątkowy dzień w ciągu roku. Czekają na niego przede wszystkim wszystkie dzieci, ale także wielu dorosłych. Bez względu na wiek, każdy lubi dostawać prezenty i nawet najdrobniejszy upominek przynosi radość. W Polsce obchodzimy je 6 grudnia, w dniu wspomnienia świętego Mikołaja z Miry. Historia mikołajkowego obdarowywania dzieci sięga średniowiecza. Już wówczas organizowano dla najmłodszych przedstawienia, które przybliżały im postać świętego Mikołaja- biskupa, cudotwórcy i patrona dzieci.
Kim był Święty Mikołaj?
Święty Mikołaj to postać znana na niemal całym świecie. W różnych miejscach zarówno w kraju, jak i na świecie inaczej się go nazywa, jednak zawsze chodzi o postać starszego pana z długą, siwą brodą, w czerwonym płaszczu, w czerwonej czapce na głowie, z workiem prezentów, które rozdaje dzieciom. Kto był pierwowzorem współczesnego Mikołaja? Kim był święty Mikołaj?
Święty Mikołaj urodził się około 270 roku i zapisał się w historii jako biskup Miry w Licji. Nie ma zbyt wiele źródeł historycznych, które przybliżałyby nam historię jego życia. Wiadomo jednak, że urodził się w Patarze (tereny obecnej Turcji) w majętnej rodzinie. Mógłby spokojnie korzystać z bogactwa, które odziedziczył po rodzicach, jednak zamiast tego zajął się pomocą ubogim, a zwłaszcza dzieciom. Najmłodszych zawsze obdarowywał jedzeniem i innymi przydatnymi im rzeczami. Jego miłosierdzie i pomoc bliźnim spowodowała, że został wybrany na biskupa. I mimo tak ważnej funkcji wciąż angażował się w pomoc ludziom- uratował od śmierci sześciu niesłusznie oskarżonych żołnierzy, a także uchronił całe miasto przed głodem, zyskując sobie sławę cudotwórcy. Święty Mikołaj czczony jest jako święty w kościele katolickim i prawosławnym. Głównym ośrodkiem jego kultu, gdzie przechowywane są także jego relikwie, jest włoska wyspa Bari.
Jak przystało na tradycję nasz Dom nad Jeziorem odwiedził Mikołąj, Majkel TV z gromadą elfów i przywiózł naszym dzieciom wymarzone prezenty. Odwiedzili nas też strażacy i pokazali nam swój wóz bojowy i sprzęt gaśniczy. Nie lada atrakcją były samochody naszych gości. To właśnie one wzbudziły, zwłaszcza wśród chłopców, najwięcej emocji. Nikt nie żałował, że tym razem święty Mikołaj nie przyjechał na saniach zaprzężonych w renifery z czerwonymi noskami. Zwłaszcza, że o śniegu mogliśmy tylko pomarzyć.
Już cieszymy się na kolejną wizytę Pana z siwą, a może raczej z czarną brodą... chociaż to dopiero za długi, długi rok... Do zobaczenia...